___Pierwszy dzień
z Elbląga do Susza rozpoczęliśmy Mszą św. w
kościele Miłosierdzia Bożego w Elblągu, której przewodniczył
ks. bp Jacek
Jezierski. Następnie wszyscy pielgrzymi zostali przydzieleni do
poszczególnych
grup, poruszono kwestie organizacyjne i_ruszyliśmy na
pierwszy etap naszej
podróży, odwiedzając z modlitwą i śpiewem na ustach m.in.
Krzewsk, Biskupiec i
Stary Dzierzgoń, kończąc apelem w Suszu, gdzie przyjęto nas naprawdę
serdecznie.
___Poranną Mszą
św. w Suszu zaczął się kolejny dzień. Tu
dołączyła do nas dość liczna grupa i w tak zwartym już zespole (ponad 130 osób)
w przemiłej atmosferze ruszyliśmy w_drogę
„pełną parą".
___W
podróży pełnej wiary, wiezionych intencji i wyrzeczeń oraz
wysiłku fizycznego każdą chwilę wolną poświęcaliśmy na modlitwy,
kontemplacje,
składanie próśb własnych oraz powierzonych (często tych, które
nawet sms-em w
ciągu dnia otrzymaliśmy) od bliskich
___Każdy dzień
rozpoczynaliśmy, jak już wyżej wspomniano, Mszą
święta - najczęściej w_intencjach
gospodarzy, którzy zechcieli nas przyjąć ale
i osobistych. Przystanek pierwszy - odbywały się godzinki ku
Niepokalanemu
Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, drugi - Różaniec z
rozważaniem tajemnic dnia
oraz odczytaniem wszystkich powierzonych intencji dziękczynne -
błagalnych.
Kolejny postój (nie
licząc typowo obiadowego) był modlitwą Koronki do
Miłosierdzia Bożego. Każdy dzień kończył apel jasnogórski, w_którym
dzięki
naszym wspaniałym chórzystkom (m.in. jednej z naszej parafii)
mogliśmy,
śpiewając i trzymając się za ręce, całodzienne bolączki i trudy oddać
Naszej
Pani. A_i_w_tych momentach
naprawdę zaskakujących i przyjemnych niespodzianek
nie brakowało. Nie można pominąć wspaniałych czterech, można by rzec
„ewangelistów":
księży Krzysztofa, Mariusza, Tomasza i Mirosława, którzy
swoim posłannictwem,
wiarą, chęcią, wsparciem, wspaniałymi konferencjami i długo by
wymieniać, w
każdym z nas wzbudzili coś nowego, co zabraliśmy w naszą codzienność.
___I chyba każdy,
kto kończył dzień, był wdzięczny za kolejny,
który mógł przebyć, że dał radę, choć niejednego
kryzys dopadał na najmniej
skomplikowanym odcinku, bo każdego taki dopada. Podobnie jak w życiu
codziennym...
___Nie lękajcie
się - hasło przewodnie pielgrzymki, przez 7 dni
okazało się naszym drogowskazem i naprawdę kilkakrotnie powtarzane było
tym,
czego być może każdy z nas potrzebuje w codzienności.
___Ostatniego
dnia pogoda i warunki na drodze, strugi deszczu,
zziębnięcie niejednemu dały się we znaki. Ale pewnie niejeden tez
odkrył, że
przez cały tydzień aura wręcz w_zaskakujący
sposób nam sprzyjała i to chyba
wzmocniło. Bliżsi celu, silni, dzięki też naprawdę wspaniałym pilotom
grup,
dotarliśmy. Pojawiła się tablica „Częstochowa", a za nią na
Jasnej Górze
już tylko Ona...
___W tym momencie
chciałoby się opisać każdy dzień, każdą minutę
czy chwilę przeżytą z napotkanymi osobami, z ludźmi, którzy
tak miło nas witali
i z wielką chęcią proponowali gościnę w swoich domach. Pewnie tyle, ile
osób
uczestniczących w pielgrzymce, tyle wrażeń, myśli, intencji i każdy
miałby
jakąś jedną konkretną uwagę, zapamiętaną sytuację, modlitwę czy choćby
cały
(dany)
dzień, aby móc opowiadać bez końca. Chyba jednak na takie
wywiady
zabrakłoby miejsca, więc nie pozostaje nic innego jak zachęcić do
przyszłorocznego udziału w tym przepięknym przedsięwzięciu.
Przedsięwzięciu,
które ma na celu nasz własny rozwój, pokonanie
bardzo często własnego strachu
(„nie
lękajcie się"), być może i walki z własnymi słabościami, a
przede
wszystkim zwrócenie się, pomimo trudu życia, szarości i
niechęci ku obrazowi
naszej Matki, która tak bardzo w nas wierzy i_kocha, a
przede wszystkim raduje
się na samą myśl naszego pragnienia przybycia przed jej oblicze, w
jakikolwiek
sposób...
Co działo się
po drodze, zobaczysz TUTAJ
|